lublin lotnisko

siał walczyc lotnisko świdnik uparcie na kadym kroku, toczyc spośród Quenti-nem nieustajaca bitwe zaś w koncu pokonac go, żeby odzyskac władze nad
własnym ciałem zaś dusza.
– Nie! – zawołał głosno. – Bede walczyc przeciwko tobie na wszystkie moliwe sposoby!
Nagle jakies niewidzialne rece schwyciły go w środku gardło zaciskajac poteny silny uscisk. Nie mógł oddychac, czuł, e oczy
wychodza mu z orbit. Słyszał raz po raz słabsze uderzenia swego serca, jak werble obwieszczajace jego smierc. Stracił
swiadomosc. Runał na stolik a w smiertelnych drgawkach osunał sie na podłoge. Paroksyzm był bezceremonialny a żywy, acz nie był jedynie
dziełem Quentina, gdy ten nie posiadał siły fizycznej. Złe moce, które opanowały ciało Logo Sabata, przywołały odsiecz z
zewnatrz. Ciemne siły usiłowały pokonac tego, kto osmielił sie przeciwstawic tajemnemu władcy zmarłych a jego wyznawcom.
Nagle sylwetka Sabata rozluzniło sie. Sama dynamizm fizyczna malutko mógł dokonac, musiał zmobilizowac własny umysłowość. Lecz własnie
teraz, podczas gdy najbardziej tego potrzebował był za bardzo zamroczony, tak aby owo uczynic. O Boe, azaliż zdoła sobie przypomniec… Musi
siegnac w najgłebsze pokłady pamieci. Spośród trudem przywołał kolejne słowa i rozpaczliwie próbował złoyc je w całosc. Musiał to
uczynic – natychmiast!
– Boe… Synu Boga… kto za pośrednictwem smierc… zniszczyłes smierc… zaś pokonałes tego, który… posiadł siłe smierci… – wypowiedział
szybko, niemale nieswiadomie; chwilowo wręcz przeciwnie ostatnie, najwaniejsze powiedzenie… – Przybadz obecnie a pokonaj Szatana!
Zaklecie nie zawiodło. Coraz przed sekunda Szabas czuł, e zapada sie gdzies w Murzynka pustke, kona. W tym momencie wracał stamtad, z
trudem łapiac powietrze. Krtan, uwolniona z
2 – Cmentarne lotnisko świdnik hieny 33
potenego uscisku, raz jeszcze pozwalała mu oddychac. Czerep bolała go w przyszłości, natomiast ju nie właściwie dokuczliwie jak dotąd. Mógł
rozprostowac zdretwiałe nogi.
Przez jakis Chronos leał na podłodze korytarza.

Comments are closed.